Początek książki

Początek książki jest tu:
http://czarny-od-zera.blogspot.com/2015/06/szpital.html

Kolejne posty z treścią mają numerki w tytułach

wtorek, 30 czerwca 2015

2 .Szpital ***


Ogień jeszcze nie zgasł kiedy coś go obudziło.
Przez wszechobecną dotąd ciszę przebił się odgłos szczekania albo wycia jakiegoś zwierzęcia.
Wstał, dołożył ostatni kawałek stołka do ognia.
Wystawił głowę na korytarz i wsłuchiwał się w ciszę, gdzieś kapała woda a dźwięk odbijał się echem po korytarzu.
Nagle coś usłyszał, jakby trzeszczenie szkła pod łapami jakiegoś zwierzęcia, warkot i wyraźne wycie odbijające się gdzieś od ścian budynku.
Zamknął drzwi i na wszelki wypadek zastawił je jednym z metalowych stolików a klamkę podparł krzesłem podobnej konstrukcji.
Postawił cicho garnki z fasolą i wodą przy ogniu.
Czekał.
Coś uderzyło w drzwi.
Na wszelki wypadek sięgnął cicho po wcześniej używany tasak.
Za drzwiami zawył pies a może wilk, dołączyły się do niego jeszcze dwa głosy.
Robert spokojnie dojadł fasolkę i popił wodą.
Cicho poszedł na drugi koniec kuchni, drzwi dla personelu zastawione były przewróconym regałem.
Z tego co pamiętał zewnętrzny korytarz – ten z psami – był za krótki, żeby do nich sięgnąć, czyli wychodziły gdzieś w innej części podziemi.
Zapakował do plecaka zapalarkę i butelkę wody.
Zrolował koc, z jakiegoś fartucha wyciął troki i przyczepił go do plecaka.
Za drzwiami nadal coś warczało i stukało.
Nagle usłyszał jakiś pisk, warczenie stało się głośniejsze i dały się słyszeć odgłosy walki.
Coś napadło na psy, może szczury ? Hałas zrobił się niemiłosierny.
Teraz.
Założył parkę, wrzucił w plecak nóż i z tasakiem w ręku przesunął regał.
Uchylił drzwi, nic, cisza, otworzył i wyszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz