Początek książki

Początek książki jest tu:
http://czarny-od-zera.blogspot.com/2015/06/szpital.html

Kolejne posty z treścią mają numerki w tytułach

niedziela, 12 lipca 2015

6. Powrót do domu


Kaśka wracała zadowolona z łowów.
Udało jej się upolować sarnę i teraz ciągnęła ją na wózku dnem strumyka w kierunku domu.
Będzie musiała udoskonalić pułapkę pod wiaduktem, dobre miejsce, zwierzętom wygodniej iść dołem do strumienia, ale konstrukcja opowiedziana przez najstarszą nie za bardzo odpowiadała warunkom.
Ciekawi ci najstarsi, pokazują i rysują coś czego nie widzieli, niby wiedzą jak powinno działać, ale nigdy tego nie sprawdzali.
Dziwne trochę, mieć tak dużo wiedzy a tak mało doświadczenia.
Z drugiej strony, gdyby nie oni byłoby dużo trudniej.
Najstarsi byli ważni, oni pokazywali pomysły i idee, które już dawno byłyby zapomniane.
Kaśka umiała czytać i często starała się korzystać z książek, ale co z tego, większość była do niczego nie przydatna.
Takie na przykład biografie znanych ludzi, których nikt nie zna i o których nic nie pamięta.
Czasami były całkiem grube, ale ich wartość była w większości wartością energetyczną przydatną przy rozpalaniu ognia.
Niektóra wiedza była ważna i przydatna.
Takie radio na przykład, które pokazał ten nowy najstarszy z Chopina.
Długo szukali tafli światła według jego wskazówek, musieli znaleźć miejsce, gdzie słupy same świecą, co wymagało chodzenia w nocy.
W nocy nie jest miło, nietoperze po cichu potrafią wyjąć przeżylca z grupy.
Nie słychać ścian a drzewa są jakieś takie miękkie.
A na koniec okazało się, że można wstawić śrubę w strumyk i też będzie dobrze.
Śmieszni ci najstarsi, zamiast od razu zrobić dobrze i prosto, wymyślają.
Tak jak z rowerem, niby wygodne do przewożenia pakunków, ale samo nie stoi i się przewraca.
Robert, ten najstarszy, pokazywał jak się na tym jeździ, ale to było możliwe tylko w hali, tam gdzie nie było krzaków a jeździć umiał tylko on.
Zupełnie niepraktyczne.
Kółka podskakiwały na podkładach kolejowych pod wodą.
Woda zacierała jej zapach i tłumiła stukanie kółek.
Dobre miejsce, wygodnie się idzie i nie trzeba się przez krzaki przedzierać.
Trochę szkoda, że na dnie wąwozu była widoczna, ale nie przejmowała się zbytnio.
Najbliższe gniazda piszczaków były kilka godzin drogi na południu, jeże się rzadko zapuszczały w te okolice.
Koty były groźne, ale dawno już żadnego tu nie widziała.
Jeszcze kawałek i wejdzie za Ochotą a potem już szybko łódką do domu.
Lubiła tunele, tak jak inni słyszała gdzie są ściany, ale w Centrum była jedyna, która dobrze widziała światło i mogła polować.
Inni nie widzieli śladów i nie mogli czytać, była trochę inna, ale dzięki temu lepiej polowała.
Jak rano wychodziła, to mówili, że najstarszy z Chopina ma do nich przyjść.
Był dziwny, strasznie duży, taki jak dawni ludzie.
Niby wiedziała, że ludzie byli więksi bo i ławki były za wysoko i schody miały za duże stopnie, ale co innego wiedzieć a co innego spotkać takiego dużego.
Czuć było że świat był zbudowany dla większych.
Najstarsi tłumaczyli, że jest coś w świetle, nazywa się witamina, której oni nie mają bo siedzą w ciemnościach i to ta witamina pomaga rosnąć.
Logiczne, drzewa rosną tam gdzie światło, to pewnie i przeżylcy.
Ci z Chopina byli trochę więksi i widzieli ślady.
Bena próbowała ją uczyć strzelania z łuku, ale jak tu strzelać jak nie widać do czego się strzela ?
Tam gdzie leciały strzały wzrok Kaśki nie sięgał, słyszała gdzie to leci ale musiała się domyślać efektów.
A jak będzie strzelać w dzika, nie trafi i dzik zaszarżuje ?
To już bezpieczniej zastawić pułapkę, przecież jak czuć na śladach zapach przechodzących zwierząt to i pułapkę można dobrać.
Doszła do tunelu.
To woda robiła się trochę głębsza i do ściany, linką przyczepiona była mała łódka.
Przerzuciła sarnę z wózka na łódkę, wózek przywiązała linką do jednego z drzew.
Stanęła na łódce i odpychając się długim kijem wpłynęła z biegiem rzeczki w mrok tunelu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz