Buja, i szumi,
jeszcze nie wiedział czy to woda czy jemu w głowie.
Pewnie jedno i
drugie.
Miał związane ręce
na plecach, nogi zanurzały się w wodzie po obu stronach kajaka a głowę opartą
miał o coś miękkiego.
Otworzył oczy, głowę
opartą miał o Kaśkę, która leżała na kajaku przed nim.
Przed nosem widział
jej związane jakimś kabelkiem ręce.
- Kaśka żyjesz ?
Odpowiedział mu jęk,
czyli żyła.
Obrócił głowę,
płynęli wśród wystających z wody drzew i raczej nic z tym nie mógł zrobić.
Oczy same się
zamknęły.
Musieli płynąć całą
noc, bo gdy ponownie otworzył oczy zaczynało świtać.
Byli blisko prawego
brzegu i przed nimi chyba był Płock. Właśnie minęli pierwszy most. Musiało ich
nieźle przewieźć.
- Kaśka wszystko w porządku ?
Poruszyła się.
- Głowa boli i nic nie widzę, za jasno.
Przed swoim nosem
widział związane kabelkami ręce. Jedyne co mógł zrobić to spróbować przegryźć
więzy Kaśce.
Drucik po druciku i
jakoś w końcu mu się udało.
- co mam robić ? - Zapytała Kaśka.
- Spróbuj nas skierować do brzegu i jakoś dalej sobie poradzimy.
- Ale gdzie jest ten brzeg ?
- Z prawej, o z tej co cię nosem dotykam, musisz wiosłować z drugiej strony.
Kaśka zaczęła
mozolnie wiosłować rękami i po jakimś czasie kajak zaszurał o piasek.
Robert przeturlał
się do wody. Całe szczęście miejsce wyglądało jak plaża i głowa wystawała mu z
wody.
Ze związanymi na
plecach rękami wygramolił się na brzeg i padł.
- rozwiąż mi proszę ręce
- już to robię.
Poczuł jak więzy
puszczają.
- Dzięki
Nikt mu nie
odpowiedział. Rozprostował ręce i się odwrócił.
Kaśka leżała
nieprzytomna na piachu. Kajak odpłynął.
Kaśka była malutka,
podniósł ją zdrętwiałymi rękami i zaczął wdrapywać się na górę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz