Wieczorem zebrali
się wszyscy i Robert z Marcinem pokazywali materiał jaki zebrały Drony.
- Jak wiecie kilka dni temu przez wiatr po wybuchu straciliśmy Dkamerę i połowę mini, ale dane mam zebrane.
Robert pokazał mapę
i nałożone na nią zdjęcia.
- Kiedyś wybrzeże morza było
dużo dalej, teraz ten teren zwany dawniej pomorzem jest wyspą.
Piła ma dostęp do morza bo Wisła rozdziela się na dwa koryta w okolicach Bydgoszczy.
Kętrzyn ma dostęp do morza.
Z moich wyliczeń wynika, że woda podniosła się o 65-67 metrów.
Ludzie żyją w małych grupkach, grupa Miki jest jedną z największych o tu. - Robert, tu nawet widać nasze domy i pomost ! - powiedziała Mika.
- Mówiłem, że technologia może pomóc, przynajmniej dopóki jeszcze działa.
Kontynuował.
- Tych czterech bandytów,
którzy uciekli z obozu już nie ma, Wpadli na stadko jeży i przeżył jeden,
którego potem opadły wilki.
Teraz miasta, większych miast prawie nie ma poza Warszawą i Łodzią.
Kratery w Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Lublinie i Białymstoku.
Rzeszów jest cały ale w okolicy żyje dość dużo jeży. - W związku z tym co właśnie powiedziałem, informacja od Miki, że tu może spaść bomba jest bardzo prawdopodobna.
- Kto strzela tymi bombami ?
- Same startują, ktoś je kiedyś nacelował i nie zdążył odpalić, po latach blokady puściły i rakieta wystartowała.
- A paliwo się jej nie zepsuło ?
- Tej z Gdańska jak było widać nie.
- A nie mogła ona już tam być w tym Gdańsku i wybuchnąć ?
- Tam nie było takich rakiet, z tego co pamiętam na terenie Polski nie było broni atomowej, musiała czekać gdzie indziej.
- Gdzie ?
- Co za różnica ? Nawet jak byśmy ją znaleźli nie dalibyśmy rady jej unieszkodliwić nie jestem Hernitzem
- Jakim Hernitzem ?
- Była taka książka, jej bohater rozbrajał rakiety.
- Dobra a co z innymi miastami, krajami ?
- Na południu Dkamera doleciała
do Budapesztu o tu i Wiednia, na wschodzie do Moskwy, na zachodzie do
Lipska i Magdeburga, na północ nie było po co wszędzie to samo.
Miasta wypalone, grupki ludzi nie większe niż kilkadziesiąt osób. - A wracając do jeży, co one jedzą ? Patrzyliście ?
- Kacper to dość dobrze zbadał, to może teraz on opowie.
- Jeże jedzą krowy, które stadami przechodzą z Ukrainy ale głównie jedzą dynie.
- Jakie dynie ?
- Ogromne dynie, wielkości domu rosną od tego miejsca na południe, to gdzieś na wysokości Puław.
- Coś jeszcze ?
- Podejrzewam, że te dynie
jedzą też robale, sądząc po tym, że niektóre są zapadnięte i widać ślady
przeorań ziemi.
Za jeżami ciągną stadka ptaków, pewnie padlinożerców i po ich obecności na niebie najprościej wywnioskować gdzie są teraz jeże.
To właściwie jest dla Miki, bo już raz o tym rozmawialiśmy.
Skończył, popatrzył
na Anię i zaczął dalej.
- Może teraz sprawy bieżące,
- Nie mamy transportu a bardzo by się przydał, ostatnio Andrzej przypomniał o zapasach na zimę i musieliśmy szukać beczek a potem je transportować, od rzeki wycięliśmy drogę i tamtędy jest najwygodniej.
- A co chcecie w te beczki właściwie włożyć ? – zapytała Mika
- Kapustę ukisić i ogórki
- My to robimy w słoikach i jest jedna grupa, która robi naczynia z pni drzew, ale to daleko.
- Dobry pomysł z tymi pniami – Powiedział Kacper – jak już wiem z czego, to sobie poradzę a transport ?
- Kiedyś starożytni używali koni, ale chyba wyginęły, też nie mamy pomysłu poza transportem wodą, dlatego nasz obóz jest nad jeziorami.
- Możemy połączyć nasze mapy ? - zapytał Robert
- Tak oczywiście, a właściwie jak ?
- Daj komputer, za chwilę zobaczycie.
Robert dołożył obraz
osad z komputera Miki, widać było te, do których kurierzy nie dotarli.
Z ciekawych a nie
opisanych była grupka w okolicach Zakopanego, było tam też około pięćdziesięciu
osób.
- To co właściwie postanawiamy ? - zapytał Siwy patrząc na Anię, Andrzeja i Roberta.
- Nic – uśmiechnął się Andrzej.
- A ja myślę nad podjęciem pewnej decyzji, ale muszę to z wami przedyskutować – powiedział Robert.
- Co masz na myśli ?
- Mam wrażenie, że pomogłem nam rozwiązać dużo problemów i powoli zaczynam się po prostu nudzić, myślę na początku nad wyprawą do osady Miki i uruchomieniem komunikacji a potem o zostaniu takim kurierem i zbieraniu danych.
- Przecież możesz to robić stąd, znaczy mając bazę tutaj – powiedział Andrzej
- Tak, ale pytam, czy pozwolicie mi tak sobie pojechać, czy nie jestem wam tu za bardzo potrzebny.
- Nie martw się, poradzimy sobie, zwłaszcza, że przecież mamy stały kontakt.
- Planowałeś jakąś wyprawę, czasem nie w kierunku Mazur ?
- Tak, chciałem dojść na poligon w Orzyszu i trochę pogrzebać i poszukać sprzętu a teraz trafia się okazja, bo trzeba odprowadzić Mikę.
Posiedzieli jeszcze
kilka godzin.
Kacper pokazał kuszę
strzelającą monetami, którą skonstruował ostatnio.
Kolo kpił z tego
pomysłu, bo strzały były zawsze można było zrobić co było pewniejsze niż
znalezienie monet.
W końcu poszli spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz