Początek książki

Początek książki jest tu:
http://czarny-od-zera.blogspot.com/2015/06/szpital.html

Kolejne posty z treścią mają numerki w tytułach

wtorek, 18 sierpnia 2015

39. Kurs polowania


Bena była bardzo zadowolona z nowego kasku.
Przywykła już do używania gogli, ale kask umożliwiał dużo więcej.
Wbudowane mikrofony potrafiły na rozkaz wyciszyć lub wzmocnić pewne dźwięki.
Doszły skanery dźwiękowe ultradźwiękowe a nowe drony poza analizowaniem zmian ciepła i ruchu potrafiły również analizować kształt.
Efektem było dużo więcej wykrywanych zwierząt, kształtów i struktur i kompletnie inny wygląd mapy okolicy.
Gdy zwiedzała budynek, jego trójwymiarowy obraz wraz z dodawanymi notatkami rysował się jako mapa.
Jeżeli przeszła wcześniej przez jakieś pomieszczenie, mogła zdalnie widzieć układ przedmiotów i mebli.
Na początku sprawiało to trudność, zbyt duża ilość informacji z sensorów zasypywała jej naturalne postrzeganie świata.
Po przejściu szkolenia zaczęło się robić coraz ciekawiej, nauczyła się tworzyć odpowiednie do sytuacji filtry.
Podobał jej się wbudowany rejestrator.
Mogła przekazać wszystkie wrażenia osobom, których tam nie było, tak jakby budowała wirtualny świat.
Samo szkolenie zainspirowało ją do tego aby zapytać Roberta o to, jak się takie szkolenia tworzy.
Robert przekazał jej odpowiednie szkolenie o budowaniu szkoleń i poprosił jednego z kurierów, Arka, aby ten jej w tym pomógł.
Razem uczyli się jak takie szkolenia robić, mimo, że każde było gdzie indziej.
Fryko nie potrzebował już mentora, mógł zastąpić Benę w zarządzaniu polowaniem, także Bena miała dużo więcej czasu dla siebie.
Na próbę Bena przygotowała szkolenie z rozpalania ognia, niby prościutka czynność, którą potrafi każde dziecko, ale jej szkolenie pokazywało jak radzić sobie w lesie,  w nocy, gdy wszystko jest mokre.
Uczeń wchodził w sytuację i miał wrażenie poruszania się w tym lesie, głos Beny i znaczki na obrazie pokazywały które gałązki zrywać i pomagały je odpowiednio układać.
System miał pewne ograniczenia, jedno ćwiczenie miało swój zamknięty teren, jak się okazało w rozmowie z Arkiem, dokładnie taki sam jak rozmiar dużego wirtualnego labu w bazie.
Bazowe labirynty pozwalały na budowanie struktur analogicznych do znajdowanych w terenie.
Poprosiła Anię, aby ta wskazała dziecko, które mogłoby przejść na próbę tego typu szkolenie.
Wybór padł na Anika, jej syna.
Anik miał dziesięć lat i powoli zaczął być wdrażany do pomocy przy polowaniach na miarę jego możliwości.
Czytać i pisać już umiał.
Praca z Anikiem okazała się sukcesem, zwracał uwagę na elementy, których nie zrozumiał i Bena je poprawiała.
Po tygodniu, gdy szkolenie było gotowe przedstawili je radzie złożonej z Ani, Siwego, Andrzeja, Łukasza, Karola, Aliny i Roberta.
Najbardziej zafascynowany był Robert, bo nauczył się kilku rzeczy w temacie, który miał wrażenie znał doskonale.
Bena postanowiła, że zrobi szkolenie ze skradania się i polowania.
Ponieważ w bazie był dodatkowy quad przeznaczony dla domu, postanowiła ruszyć pieszo aby przy okazji zbierać materiał a wracać quadem.
Zabrała Anika.
Czuła się bardzo odpowiedzialna za dziecko, wróciły wspomnienia z nauki Fryka.
Przed wyjściem, przygotowała namiot z koradonu-B, który można było zawiesić na drzewie.
Inspiracją był namiot Miki, na pewnej wysokości nic im nie groziło a nowe śpiworki zapewniały ciepło.
Pomogła Anikowi skompletować odpowiedni sprzęt.
Anik umiał całkiem dobrze strzelać z łuku i operować dzidą.
Jeszcze na Chopina dzieci bawiły się w grę, która pomagała w nauce.
Nie wiadomo dlaczego nazywało się to "Przygarnij Kropka" a polegało na tym, że wieszali szmacianą piłkę na sznurku przy kawałku deski, jedno z dzieci przygarniało kropka  w sposób chaotyczny ciągając za drugi koniec sznurka a reszta celowała z łuków.
Na koniec sprawdzali czyje strzały są najbliżej namalowanego węglem znaku.
Największym wyzwaniem było granie w nocy, przy świetle ogniska.
Anik był jednym z najlepszych zarówno w konkurencji łuczniczej jak i celowaniu dzidą.
Bena sprawdziła jego sprzęt i poprosiła Kacpra o przygotowanie mu bardziej dorosłego łuku na bazie odpowiednio ukształtowanych plastikowych rurek.
Przy okazji Kacper przygotował szkolenie z budowy łuku i przygotowania strzał.
Właściwie wszystkich opętał szał przygotowywania szkoleń.
Czas po temu był dobry, była jesień i zdecydowanie zmniejszyła się ilość obowiązków każdego z nich.
Zwłaszcza, że drony zapewniały skuteczne patrolowanie, praktycznie bez wychodzenia z domu.
Gdy sprzęt dla Anika był gotowy zabrali paski wędzonego mięsa jako prowiant i wyszli.
Anik z dumą szedł za Beną w nowym ponczu z koradonu, łukiem na plecach i samodzielnie przygotowaną dzidą przy której podpowiadała mu Kaśka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz