Doszli do osady po
południu.
Karol przywitał ich
i zaprosił na kolację.
Długo rozmawiali o
trasie i sposobach polowań na dziki.
Bena opowiedziała o
tym jak musiała zapolować na niedźwiedzia, który zbyt blisko podchodził do ich
Domu i zrujnował kilka barci w lesie.
Karol opowiedział o
polowaniach na łosie, oraz o tym, jak w okolicy zadomowił się tygrys i trzeba
było go upolować.
Widać było, że
przypadli sobie do gustu.
Następnego dnia rano
Karol pokazał Benie swoje tereny łowieckie.
Anik trochę się
nudził, ale pozwolili mu samodzielnie zapolować na zające, z założeniem, że
będzie używał pistoletu.
Wieczorem przyniósł
cztery.
Dwa z nich
przygotowano na kolację.
Zjedli je w sosie
grzybowym zagryzając plackami z mąki kukurydzianej.
Był czas, żeby
dotrzeć do Bazy.
Anik zabrał
pozostałe zające jako prezent dla Roberta.
Baza zrobiła na nich
ogromne wrażenie.
Spodziewali się
czegoś niesamowitego ale rzeczywistość przerosła ich wszelkie wyobrażenia.
Spędzili tydzień w
wirtualnym labie doskonaląc szkolenie z Arkiem.
Arek, gdy go
pierwszy raz wpuścili między sfilmowane piszczaki trochę spanikował.
Przeraził bo
całkowity brak możliwości odpowiedzenia na atak.
Musieli dobudować
kilka ostrzeżeń i informacji.
Inni mogliby
zareagować gwałtowniej niż Arek, który był przecież kurierem i widział
piszczaki nie raz.
Szkolenie było
skończone i Bena planowała odebrać quada, żeby wrócić nim do domu.
Potencjalnym
problemem był most na Wiśle.
Temperatura już
spadła do minus dziesięciu w nocy w dzień nadal było zimno ale nie aż tak.
Przez tydzień
podglądali z drona czy fragment mostu zamarzł aż w końcu droga była wolna.
Cały ten czas Bena
spędziła z Karolem, który obiecał, że tym razem to on ją odwiedzi.
W między czasie
chłopcy z bazy zrobili dla niej i Anika nowe porządne buty ze skóry , uszyli poncza z puchniaka z
kieszeniami i porządnym kapturem oraz spodnie na wzór tych używanych przez Mikę
i Roberta z systemem nośnym.
Bena dodatkowo
zamówiła sobie rękawiczki bez palcy z osłoną na przedramię do strzelania z łuku
i drugie ciepłe na zimę.
Skończyło się na
tym, że Karol pojechał z nimi drugim quadem zabierając przy okazji Tonię, która
jako zielarka, chciała spotkać się z Andrzejem.
Zabrali ze sobą
torbę oznaczonych kodami wtyczek z lekami, które po przejrzeniu stanu ze
skanerów zdrowia każdego z przeżylców zamówił Andrzej.
Zabrali też coś co
było namiotem skanującym, jak to powiedział Andrzej, pozwalającego na pełną
analizę tak jak w ambulatorium.
Kurs polowania Beny
okazał się sukcesem, najpierw przeszło go kilka osób a potem reszta zachęcona
ich entuzjazmem.
Była zima, uczyli
się czegoś ważnego a przy tym dobrze się bawili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz