Rano jeszcze przed
budzikiem odezwała się Natalka
- Ciemno tu, kiedy wrócę do Mamy ?
Robert zapalił
lekkie światło, Mika też się obudziła.
- Wykąpiemy się, przebierzemy, zjemy śniadanie i wracamy.
Trochę śmiechu było
przy nauce korzystania z toalety i prysznica.
Robert wrzucił ich
ubrania do pralni i założyli szlafroki.
Na Natalce szlafrok
strasznie wisiał.
Usiedli w jadalni.
Robert zamówił
śniadanie w automacie a dla siebie dodatkowo kawę.
System podał grzanki
z jakąś pastą przypominającą powidła.
Było to całkiem
smaczne.
Po śniadaniu odebrał
z pralni suche i czyste rzeczy.
- Dawno nie byłam tak czysto ubrana – powiedziała Mika.
- Technologia – podsumowała Natalka.
- A ja widzę wszystkie zwierzątka, tego jest strasznie dużo, chyba się gubię.
Robert podłączył się
do jej kasku i uruchomił filtry.
- Teraz lepiej ?
- Trochę, ale muszę się do tych literek przyzwyczaić.
Robert przełączył
kask Natalki w tryb użytkownika, na wszelki wypadek, tak, żeby nic nie
poprzestawiała.
- To jeszcze robimy kask dla Moniki i wracamy do mamy – powiedział.
- Dobrze, bo tu jest dziwnie.
Zeskanowali Mikę,
wszystko było w porządku, Robert przemontował zestaw.
Wyszli na zewnątrz.
Robert zamknął za
nimi główne wejście i pojechali do osady.
Mama Natalki bardzo
cieszyła się z cudownego ozdrowienia córki.
Robert bardzo urósł
w oczach lokalnej społeczności.
Jeszcze bardziej gdy
skonfigurował kaski dla Aleksa i Karola i jednego ze strażników.
Okulary które
wcześniej używała Mika, przystosował dla Łukasza ii skonfigurowała centrum
komunikacyjne.
Swojego starego
drona zawiesił centralnie nad obozem, teraz będzie używał tego z bazy.
- Jest takich więcej ? - Zapytał Karol
- Doprowadzisz ludzi do bazy, to każdy dostanie.
- Ale jak wszystkich naraz ?
- Dwóch weźmiemy na quada, Wszystkich naraz chyba nie chcesz wysłać ?
- To jak ci wrócą to wyślę następnych
- Ja ich poprowadzę, jestem ciekaw tej bazy – powiedział Łukasz
- Dobrze, zapraszamy
- A Natalka długo ma nosić te opaski ? - Zapytała Zosia, mama Natalki.
- Na razie nie zdejmujcie, system przy okazji zaszczepił ją na wszystkie znane mu choroby i nie wiem jak ona zareaguje, a tak ma badania pod ręką.
- Ale ja chcę to nosić, dzięki temu widzę więcej.
- Widzisz – uśmiechnęła się Mika.
- Inne dzieci też trzeba przebadać – powiedział Robert.
- Ale najpierw strażnicy, jak widzą więcej to jest bezpieczniej, zaraz powinni wracać kurierzy z różnych części świata, zima już blisko, oni też potrzebują kasków, chyba najbardziej.
Dobra to dwóch na
pakę i wracamy.
Robert Wykonał tego
dnia kilkanaście kursów w obie strony, tak było szybciej niż pozwalać im
chodzić.
Wszyscy strażnicy
mieli już kaski.
Następnego dnia
przewoził dzieci.
Mika w tym czasie
przechodziła szkolenia wirtualnym labie.
Było tego strasznie
dużo, ale na razie wybierała najbardziej potrzebne.
Po szkoleniu z
używania kasku i sprzętu osobistego, nauczyła się jeździć quadem i trzeciego
dnia, gdy przewozili resztę osób z osady pomagała na drugim quadzie.
Wychodziło jej to
trochę nieporadnie ale po dwóch kursach do bazy i z powrotem załapała.
Robert znalazł
wieczorem szkolenia dostępne bezpośrednio z kasków i cała osada uczyła się nimi
posługiwać.
Wyglądało to trochę
śmiesznie, ludzie chodzili po okolicy i machali rękami, potem podobnie w parach
a na końcu w grupkach kilkuosobowych.
Dzieciaki miały
naprawdę świetną zabawę strasząc króliki i ptaki.
W całym tym
zamieszaniu wrócił pierwszy z czterech kurierów, Arek.
Był strasznie
zdziwiony i nie wiedział co się właściwie dzieje.
Łukasz zarządził, że
kurierzy powinni trafiać do bazy, bo tam było bliżej do systemów komputerowych
i całego sprzętu.
Arek przyniósł
rewelacyjne informacje o możliwościach zbudowania młyna wiatrowego ale przy
lokalnych znaleziskach jego informacje nie były tak ekscytujące jak się
spodziewał.
Mika, przydzieliła
mu pokój, przygotowali dla niego sprzęt. I rozpoczął zestaw szkoleń w
wirtualnym labie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz