Początek książki

Początek książki jest tu:
http://czarny-od-zera.blogspot.com/2015/06/szpital.html

Kolejne posty z treścią mają numerki w tytułach

środa, 12 sierpnia 2015

32. Legenda


Następnego dnia dotarli w końcu do osady.
Robert z radością oparł rower o ścianę.
  • Mam nadzieję, że przez następne kilka dni nie wejdę na rower, zmęczył mnie.
Przywitali ich ludzie, Mika skierowała się do jednego z domków i pociągnęła za sobą Roberta,
Robert już wiedział, że w tym świecie powitania następują tak naprawdę po zdjęciu gogli i chust z twarzy.
Weszli, zdjęli gogle, chusty i poncza.
Witał ich staruszek ćmiący długą fajkę.
Robert zwrócił na to uwagę, bo nie widział jeszcze, żeby ktoś z przeżylców palił.
  • Tato, to jest Robert, on jest całkiem najstarszy.
  • Ludzie w Warszawie bezpieczni ? Szybko wróciłaś.
  • Jak tam dotarłam miasto było opuszczone a ludzie przenieśli się w bezpieczne miejsce
  • Witam Robercie, mam na imię…
Ojciec Miki zatrzymał się patrząc na Roberta i wyglądało jakby zasłabł, fajka wypadła mu z dłoni, usiadł.
  • Co się stało ?
  • To chyba nie możliwe, czy Pan Sajgon ?
Robert popatrzył się uważnie na staruszka a reszta wyraźnie nie rozumiała co się dzieje.
  • Tak, tak na mnie mówili znajomi, Pan mnie zna ?
  • Jakim cudem Pan, Pan się nie zestarzał....
  • Byłem zahibernowany prawdopodobnie przez czterdzieści lat.
  • To by się zgadzał...
  • Ale skąd ?
  • Przepraszam, za to „Pan” też przepraszam, teraz tak się nie mówi, już wyjaśniam.
    Pamięta pan Jana Kwiatkowskiego ?
  • Jasia, no jasne, że pamiętam, ostatnie dwa lata ze mną pracował, świetny młody chłopak.
  • Jestem jego synem
  • Łukasz ?
Staruszek wyraźnie się ożywił.
  • Tak to ja, pamiętam jak na firmowym pikniku uczył pan, uczyłeś dzieciaki rozpalać ogień i budować domki z patyków.
  • Z mojej perspektywy to było w zeszłym roku.
  • Kilka razy ta nauka uratowała mi życie, ojciec często cię wspominał już po katastrofie,
    „Jakby był z nami Sajgon byłoby prościej, on wie tyle rzeczy”.
  • Dziękuję, ja po prostu miałem takie nieprzydatne wtedy hobby.
  • A pan nie był, nie byłeś prepersem ?
  • Nigdy nie rozumiałem prepersów, nie byłem, oni składowali setki niepotrzebnych rzeczy i zapasy jedzenia, które usidlały ich w jednym miejscu bez możliwości wędrówki a ja lubię wędrować.
  • Mam do Ciebie tyle pytań, ale jedno czeka już strasznie długo, dlaczego „Sajgon” z tego co pamiętam, to oprócz nazwy miasta potoczne określenie całkowitego chaosu..
  • To proste, jak u klienta był chaos i panika, taki sajgon właśnie, to zawsze wysyłali mnie druga rzecz, to stara wojskowa kurtka w której chodziłem
  • Pamiętam tę kurtkę
  • Na obecne warunki ponczo jest bardziej praktyczne.
  • Co się stało z ojcem, z Anią znaczy Twoją matką ?
  • Wyjechaliśmy do dziadków na święta, tu niedaleko. Matkę złapała zaraza prawie od razu. Potem dziadków. Wtedy ojciec wziął strzelbę dziadka i poszliśmy do tych domków nad jezioro, były nowe, ogrzewane drewnem w kominku, zbudowano je dla turystów ale jeszcze nie przyjechali, nigdy nie przyjechali.
    Pomyślał, że nie ma tu wirusa i miał rację.
    Umarł jak Monika była mała, ze starości.
  • Monika ? - Robert popatrzył się na Mikę
  • Nikt tak do mnie nie mówi, czasem tata.
Usiedli do stołu, omówili plany Roberta, Łukasz przypomniał o szkole policji w Szczytnie, którą warto by przeszukać.
Połączyli się z Domem i nawiązali pierwszą konferencję.
Podano placki kukurydziane i gulasz.
Późną nocą Mika zabrała Roberta do swojego pokoju.
  • Sajgon.
  • Coś nie tak ?
  • Byłeś dla mnie legendą, jedną z wielu opowiadanych przez ojca, księciem z bajki i teraz Cię mam.
    Wielokrotnie zastanawiałam się jak taka legenda jak ty sprawdziła by się w naszym świecie.
    Teraz widzę, że nie dość, że ojciec nie przesadzał, to jeszcze Cię nie docenił.
  • Stawiasz mi bardzo wysoko poprzeczkę, mogę nie dać rady nawet po drabinie.
  • Kąpiemy się ? Woda w jeziorze jeszcze ciepła ?
  • Nie odmówię, muszę się po tej drodze opłukać.
Kąpiel skończyła się w łóżku, a następnego dnia długo nie wstawali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz