Rano po sprawdzeniu
okolicy, Bena wysłała swojego drona bliżej gniazd.
Zbudowała mapę i
zaznaczyła zasięgi występowania grup.
Dalej od centralnej
części gniazdowiska krążyło stadko złożone z dziesięciu sztuk.
Postanowiła, że ono
będzie ich celem.
Ponieważ używając
drona, całkiem bezpiecznie było je obserwować, Bena postanowiła się przyjrzeć
bliżej ich zwyczajom.
Piszczaki zżerały
ocieplenia budynków
Nie zwróciła na to
wcześniej uwagi, bo starała się je omijać.
Teraz, gdy razem z
Anikiem zaczęli je obserwować stało się jasne co właściwie przyciąga je na
blokowiska.
Jeżeli jakieś drzewo
uszkodziło strukturę ściany, piszczaki oczyszczały ją z izolacji zaczynając od
dołu i czekając aż elementy z wyższych warstw spadną.
Z tego brało się
uczulenie na hałasy.
Spadający kawałek
ocieplenia to był dla nich całkiem dobry obiad.
Jak zaobserwowali,
piszczaki nie gardziły także oponami stojących wraków.
Każdy dźwięk był dla
reszty sygnałem, że albo któryś znalazł jedzenie albo samo spadło, czy też
przyszło.
Znalazła dobre
miejsce na przygotowanie pułapki wabiącej.
Chciała z bliska
nagrać atak piszczaków ale nie miała zamiaru w nim uczestniczyć.
Wyciągnęła z plecaka
swoje stare gogle, postanowiła, że kask z włączonym nagrywaniem ustawi koło
pułapki.
Anik rwał się do
tego, żeby z nią iść.
Ryzyko było
niewielkie o ile Anik będzie grzecznie siedział na dachu jednego z pobliskich
domów.
Przygotowała
hałasujące strzały i dała je Anikowi.
- Nie strzelaj dopóki Ci nie powiem.
- Jasne
Bena zajęła się
przygotowaniem drewnianego jeża, który miał być integralną częścią pułapki.
Podzieliła mały
pieniek na cztery, nożem przygotowała miejsce na osiem patyków.
Potem całość
zawiązała linką a patyki zaostrzyła.
Jeża uwiązała na
lince.
W jednej ze
znalezionych pokrywek zrobiła dziurkę przy brzegu.
Napełniła ziemią
szklaną butelkę.
Poszli na miejsce zachowując ostrożność.
Widać było, że Anik
skorzystał na lekcjach skradania się.
Podczas gdy Anik
siedział bezpiecznie na dachu Bena powiesiła drewnianego jeża na gałęzi, tak,
żeby prawie dotykał ziemi.
Potem wdrapała się
na drzewo wciągnęła jeża za sobą.
Do linki przywiązała
sznurek, który miał uruchomić pułapkę.
Zeszła na dół.
Do sznurka
przywiązała poziomy patyk węższy niż średnica pokrywki.
Na jednym jego końcu
przyczepiła butelkę a na drugiej metalowy haczyk.
Podwiesiła kask na
następnym kawałku sznurka, tak aby nagrało się wszystko.
Teraz delikatnie
powiesiła na haczyku pokrywkę.
Gdy zawieje wiatr,
ta uderzy o butelkę i narobi hałasu.
Uciekła w bezpieczne
miejsce za budynek i klatką schodową wdrapała się do Anika.
- Coś się dzieje ?
- Dopiero raz stuknęło, ale delikatnie.
- Miałam szczęście, gorzej by
było, gdyby pułapka zwołała w momencie mojego odejścia.
Musiałabym je pozabijać z pistoletu i z filmu nici. - Strzeliłbym gdzieś dalej tymi strzałami.
- Widziałyby mnie, nie byłoby tak prosto ich odciągnąć.
- To co teraz ?
- Jak to co ? Czekamy - uśmiechnęła się Bena
Siedzieli już ponad
pół godziny gdy w końcu wiatr zlitował się i poruszył pokrywką.
Uderzyła, potem z
drugiej strony, potem jeszcze raz.
Widać było, że
piszczaki zainteresowały się nowym zjawiskiem.
Gdy jeden z nich
rzucił się na pokrywkę, jeż spadł mu na głowę i zabił na miejscu.
Reszta piszczaków
rzuciła się i go zjadły.
Po dwudziestu
minutach teren był wyczyszczony.
Żeby zachęcić
piszczaki do odejścia, Bena kazała Anikowi strzelić ponad następnym budynkiem.
Pobiegły.
Potem jeszcze kilka
razy ganiali piszczaki między budynkami.
W końcu po następnej
pół godzinie, już całkowicie nie pamiętając co właściwie i gdzie hałasowało,
zniknęły w gniazdach.
Bena zeszła na dół
po kask.
A potem wrócili do
domku, który teraz był ich obozem.
- Jak się nagrało ?
- Jeszcze nie wiem, ale zaraz obejrzymy.
Bena założyła kask i
zaczęła sprawdzać.
Wzdrygnęła się w
pewnym momencie.
- I jak ?
- Zobacz sam, tylko nie krzycz, będę cię trzymała za rękę.
Wrażenie było bardzo
realne, dobrze, że Bena go ostrzegła, ale i tak kilka razy zacisnął zęby i wbił
palce w jej rękę.
- Straszne są.
- Dlatego chciałam to nagrać.
- To co dalej ?
- Obchodzimy miasto i idziemy dalej w kierunku Osady, ciekawa jestem tych ludzi tak na żywo a nie przez komunikatory.
Spakowali rzeczy i
ruszyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz