Łukasz patrzył na
mapę uaktualnioną obrazami z dronów.
Most w Płocku się
walił, tego w Wyszogrodzie już dawno nie było.
Warszawa nie
istniała a po wybuchu nie była praktycznie dostępna.
Najbliższa przeprawa
przez rzekę była zbyt daleko, żeby był sens ją używać.
Świat wyglądał
zupełnie inaczej, niż wtedy, gdy pokazywał mu go ojciec w wygrzebanym na
jakiejś stacji benzynowej atlasie.
Coraz więcej
współpracowali z Domem i bez mostu trudno było się przemieszczać.
Byli bliżej natury
niż ludzie z Domu, ale więcej zwykłych fizycznych kontaktów oznaczało lepszą
współpracę.
Łukasz myślał o
odbudowie społeczeństwa, rozumiał, że jeżeli rodziny nie zaczną się mieszać
przegrają jako gatunek.
Zebranie wszystkich
w jednym miejscu raczej nie wchodziło w grę.
Zarówno tu w osadzie
jak i tam w domu ludziom było generalnie dobrze na miarę warunków i środowiska.
Trzeba było
przynajmniej zbudować przeprawę przez rzekę, jakiś rodzaj promu.
Najlepiej gdzieś na
wysokości Domu.
Szukał dobrego
miejsca, ale skarpa była zbyt wysoka.
Poprosił Arka o
wysłanie drona z bazy, jutro popatrzy wzdłuż brzegu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz